Strona:Klemens Junosza - Wilki i inne szkice i obrazki.djvu/172

Ta strona została uwierzytelniona.
162
KLEMENS JUNOSZA
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

znawszy zaraz, że pracodawca jego wcale o gospodarstwie wyobrażenia nie ma, umiał zręcznie sytuacyę na swoję korzyść wyzyskiwać — i zanim jeszcze faktycznie obowiązki sprawować zaczął, już sobie potrafił „uczciwym sposobem” jakąś sumkę na „czarną godzinę” do kieszeni schować!
Liczne, a kosztowne sprawunki, kupna i nakłady nastręczały po temu aż nadto sposobności.
Co się tyczy panny Reginy, to ta również z wielką chęcią garnęła się na wieś. Obiecywała sobie wiele przyjemności, spacerów, konnéj jazdy, wycieczek wodnych po sąsiedniem jeziorze — i ażeby być na to przygotowaną, kazała sobie sporządzić kilka odpowiednich kostiumów, oraz kapeluszy.
Dzień wyjazdu jeszcze oznaczonym nie był. W starym, przez dawnych dziedziców opuszczonym dworku, rozlegał się stuk młotków, i kilkunastu rzemieślników pracowało nad tém, aby zatrzéć w nim wszelką cechę starości.
Odnawiano sufity, a ściany pokrywano obiciami nowemi, w kolorach jaskrawych, wyrywano stare podłogi, aby je zastąpić eleganckiemi taflami posadzki.
Jedném słowem, stary, nieco przygarbiony dworek, miał się pozbyć wszystkich cech swoich dawnych, i przybrać zupełnie inne pozory.
W ogrodzie pracowano również. Uliczki zarośnięte czyszczono, budowano altanki nowe i mostki.
I wjazd i brama i dziedziniec miały być odświeżone i odnowione zupełnie.
Chłopi patrząc na to głowami kiwali, a Berek przyglądał się z uśmiechem i obliczał, co ten interes kosztuje; gładził okazałą swą brodę, i dziwił się w duszy, jak można było w taki nieprodukcyjny sposób, tyle pieniędzy utopić!
Berkowi bardzo żal było tego nakładu.