Strona:Klemens Junosza - Wilki i inne szkice i obrazki.djvu/182

Ta strona została uwierzytelniona.




V.

I

Ile panie okoliczne pragnęły poznać elegancką żydówkę — tyle znów poważni członkowie kahału i nabożni obywatele z sąsiedniego miasteczka chcieli zabrać bliższą znajomość z jéj ojcem.
Odbyło się nawet kilka narad, na których debatowano, w jaki sposób wciągnąć do swego grona żyda, właściciela ładnego folwarku, jeżdżącego powozem i niebardzo liczącego się z groszem. Bądź co bądź, na tém zbliżeniu się fundusze bóżniczne i szpitalne mogły coś zyskać, mogły nawet poważnie się wzmocnić.
Berek, który, jak wiadomo, co do osoby nowego dziedzica miał najlepsze informacye, oznajmił starszyźnie miasteczka, że Stein nie wstydzi się swego pochodzenia — lecz dodał również, że w sprawach wyznania zdaje się być zupełnie indyferentnym. Naturalnie indyferentyzm nie przeszkadza miłosierdziu i dobroczynności, a gdy idzie o interes ogólny, spróbować warto.
Ułożono zatém, ażeby wyprawić deputacyę złożoną z najpoważniejszych obywateli miasteczka, do którejto deputacyi miał się także przyłączyć i Berek, jako świadomy miejsca i mający wstęp do dworu.