Strona:Klemens Junosza - Wilki i inne szkice i obrazki.djvu/203

Ta strona została uwierzytelniona.
NOWY DZIEDZIC.
193
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Sielanka zaczynała się przykrzyć. Należało jednak, bądź co bądź, przez jakiś czas przynajmniéj majątek przetrzymać i późniéj z honorem się wycofać.
Nagląca była również rata towarzystwa kredytowego, zaległe podatki skarbowe i gminne — oraz jakiś wierzyciel wymówił sumę hypoteczną i żądał wypłaty.
Wprawdzie Stein do ludzi zamożnych się liczył — ale w téj chwili ruchomego kapitału, gotowizny tyle nie posiadał. Załatwił większe interesa, towarzystwo, nagłego wierzyciela zaspokoił — a na drobniejsze potrzeby chwilowo funduszów mu zabrakło. Trzeba było dostać natychmiast i w tym celu posłano po Berka.
Berek był szczególnie jakoś uśmiechnięty.
— Winszuje jasznie pana — rzekł — bardzo winszuję.
— Czego u dyabła?
— Teraz jasznie pan będzie miał pełne gębie echt szlacheckiego smaku, teraz jasznie pan zacznie sobie oglądać jaki ten wieś jest przyjemny.
Stein przerwał.
— Mój Berku — rzekł — ja potrzebuję pieniędzy pilno.
— Pfe! jasznie pan sobie kpi chyba od Berka.
— Ale mówię bez żartów, że potrzebuję, i to dziś, zaraz, bo akurat gotówki niemam w domu.
— A wiele panu potrzeba?
— Bagatelka — tysiąc rubli.
Berek aż podskoczył.
— Aj waj... dus ys a siajne bagatelke! cały dziesięć sto rubli!
— Cóż cię tak przeraża?
— Nie wiem czy u wszystkie nasze żydy, żeby ich złożył do kupe, może się zdobywać taki majątek!
— Nie gadaj długo — rzekł Stein stanowczo, — tylko siadaj na moją bryczkę i jedź, żebym dziś pieniądze miał... No — krótko mówiąc, podejmujesz się czy nie? bo jeżeli nie — to sobie inaczéj poradzę.