. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
skliwą opiekę. Że zaś, jak wiadomo, więcéj miał inklinacyi do handlu, aniżeli do gospodarstwa rolnego, które zresztą w zimie nie daje pola do zbyt skomplikowanych zatrudnień — przeto Berek wszystkie siły inteligencyi swéj poświęcił handlowości.
Handlował czém się tylko dało, sprzedawał wszelkie ruchomości i rupiecie leżące nieprodukcyjnie w spichrzu: stare rzemienie, żelaztwo, zapasowe zaprzęgi i tym podobne graty; żeby zaś ludzi dworskich od pilniejszych czynności nie odrywać, Berek woził ten towar do miasta osobiście we własnéj biedce, w któréj jednak, pomimo że z pozoru wydawała się szczupłą — znalazło się jeszcze zawsze miejsce na ćwiartkę owsa, jęczmienia, lub grochu, który również nieprodukcyjnie miejsce w spichrzu zabierał.
Ten drobny handelek uprzyjemniał Berkowi chwile wolne od ważniejszych interesów, co do których trzeba było decyzyi samego dziedzica. Takiemi interesami było naprzykład płacenie podatków i różnych ciężarów, sprzedaż większéj partyi drzewa i t. p.
Berek w takich ważnych razach udawał się do Warszawy i osobiście przedstawiwszy sprawę, w oświetleniu jakie za najwłaściwsze uważał, uzyskiwał od Steina i gotówkę na opłaty i upoważnienia do sprzedaży.
Co do lasu Stein opierał się długo, lecz Berek umiał go także przekonać. W dwóch sąsiednich miasteczkach były znaczne pożary i biedni żydkowie potrzebowali myśléć o odbudowaniu swych domostw. — Z czegóż je odbudować, kiedy drzewa niema — i w okolicy blizkiéi dostać go nie można. Trzeba więc koniecznie sprzedać, jeżeli nie dla zysku, to przez miłosierdzie, przez uczucie ludzkości. To samo tyczy się cegły, któréj był zapas dość znaczny.
Berek tak wymownie, tak obrazowo umiał przedstawić niedolę biednych pogorzelców, ich stan ze wszech miar politowania godny, że Stein, który miał dobre