Strona:Klemens Junosza - Wilki i inne szkice i obrazki.djvu/237

Ta strona została uwierzytelniona.
NOWY DZIEDZIC.
227
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

reszcie skończy...? Cóż ty chcesz, żebym ja cały majątek w tém głupiem gospodarstwie utopił?!...
— Nu — gospodarstwo kłopotarstwo — wiadoma rzecz.
— Czy wiadoma, czy nie wiadoma, ja pieniędzy nie dam i koniec,
— Do woli pana dziedzica, — rzekł uśmiechając się ironicznie Berek.
— Nie dam! — powtarzam stanowczo że nie dam! — niech sobie Szpagaciński głowę urywa — a żeby mi zaorał wszystko i zasiał.
— Przepraszam pana, ale Szpagaciński ani sobie głowe nie urwie, ani nie zaorze nic.
— Dla czego?
— Ny — bez to co un w przeszłym tygodniu małe głupstwo zrobił...
— Jakie głupstwo?
— Un sobie umarł.
— Kiedy? jakim sposobem?
— Bardzo prostym sposobem. Un sobie krzynkę napił i niepewny buł w nogach, i szedł sobie bez kładkę do młyna, i jak sobie szedł, tak sobie zleciał w wode... Zara mnie dali znać, to buło rano; ludzi w folwarku nie buło — dopiero jak przyszli na południe, to ja kazałem jemu wyciągnąć — ale un już wcale nie dychał... — Mieliśmy wielki ambaras, całe komisye buło, pokrajali jego i kazali pochować. Nu i tak się stało, bez to un już teraz ani nie krzyczy, ani nie pije.
— A o nowego ekonoma nie postarałeś się?
— Na co?
— Jakto na co? cóż za głupie pytanie!
— Przepraszam pana, uno głupie nie jest, bo jak pan na gospodarstwo pieniędzy nie da — to na co potrzebny ekonom?
— Z kieszeni nie dam — ale z folwarku jeszcze coś można wyciągnąć...