Strona:Klemens Junosza - Wilki i inne szkice i obrazki.djvu/241

Ta strona została uwierzytelniona.
NOWY DZIEDZIC.
231
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

— Tak jest, mam tak dalece zaszczytne stanowisko, że aż mnie ten zaszczyt gnieść już zaczyna naprawdę, tylem się nadźwigał tych honorów, że pragnąłbym nareszcie odpocząć — i dla tego pozwól, moje dziecko, że cię pożegnam — muszę wyjść w tym celu.
— Dokąd, ojcze?
— Naprzód sam nie wiem; do Kuryerów, do cukierni Clotin’a, pod Bank — ogłoszę, że mam folwark do sprzedania. Poruszę wszelkich faktorów i stręczycieli, żeby mi wynaleźli kupca — a jeżeli to prawda, co powiedział pewien mędrzec, że głupich nigdy na świecie nie zabraknie, to kto wie? może znajdę amatora na Stasin. Tobie żal będzie przyjemności letnich?
— O, dziękuję, bardzo dziękuję ojcu, mam ich dosyć...
— Więc témbardziéj. — Poruszywszy tedy wszystkich faktorów, muszę znowuż iść i szukać dobrych adwokatów. Z góry jestem przekonany, że przy sprzedaży obdarty zostanę porządnie, muszę więc sobie znaleźć jakąś opiekę prawną, któraby mnie zabezpieczyła o tyle przynajmniéj, żebym do własnego majątku nie potrzebował wiele dopłacać.
To mówiąc, Stein wziął kapelusz i laskę i skierował się ku drzwiom. Po chwili jednak zatrzymał się, stanął na środku pokoju i rzekł:
— Słuchajno, moja córko, prawdopodobnie niedługo wyjdziesz zamąż...
Panna uśmiechnęła się.
— Istotnie — rzekła — taki przynajmniéj jest zwyczaj, od którego wyłamywać się nie widzę koniecznéj potrzeby, ale dla czego ojciec mówi mi o tém w téj chwili?
— Bo, widzisz, jeżeliby kiedy twój mąż przyszły miał zamiar gospodarować na wsi...
— To mu opowiem historyę naszéj sielanki w Stasinie...