Strona:Klemens Junosza - Wilki i inne szkice i obrazki.djvu/242

Ta strona została uwierzytelniona.
232
KLEMENS JUNOSZA
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

— Tak, ty mu opowiesz dzieje naszéj sielanki... ty jesteś rozumna dziewczyna.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Była znów noc czerwcowa, noc świętojańska...
Srebrny księżyc wypływał na obłoki wysoko i rozsiewał blaski po ruchoméj fali rzeki, po stawie, brylantami obsypywał kaskadę spadającą z kół młyńskich i przeglądał się w wodach ciekawie. Gwiazdy zajaśniały także na horyzoncie i mrugały wesoło, a na wzgórzach płonęły rozłożone ogniska, gorzały beczki smolne, z których smugi dymu, jak olbrzymie węże czarne, potworne, skręcały się w powietrzu i uchylały łby przed cichym wietrzykiem nocy letniéj.
Na wzgórzach, wokoło ognisk, śpiewano i tańczono wesoło, a odgłos pieśni rozbrzmiewał po rosie, powtarzał się kilkakrotném echem w okolicznych lasach zamykających widnokrąg, jak gdyby wielką, szeroką ramą czarną.
Wesoło jakoś było i raźno na duszy; ucho chwytało odgłosy pieśni — a oko niemogło się nasycić widokiem świateł płonących na niebie i na ziemi.
Bo téż to i noc wyjątkowa, noc świętojańska...
We dworze Stasińskim we wszystkich oknach jasno; w pokojach zamiast bogatych mebli i luster skromne sprzęciki stoją — ale zato świeże kwiaty na oknach, piękny wieniec z niezapominajek na stole.
Stara Wincentowa, jak gdyby jéj lat ubyło, krząta się po wszystkich pokojach; szerokiemi kroki przechadza się imć pan Józef ekonom, który świeżo znów godność zakrystyana dla gospodarstwa opuścił.
Na stole, na dużéj tacy, leży bochenek chleba czarnego, świeży, pachnący, a obok niego w solniczce trochę soli białéj.