Strona:Klemens Junosza - Wilki i inne szkice i obrazki.djvu/244

Ta strona została uwierzytelniona.
234
KLEMENS JUNOSZA
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

dwojaki: jak dziecko dla matki wszystko żywiącéj, która według Opatrzności Boskiéj jest świata karmicielką — i jako matka dla dziecka — a jako matka dla dziecka według tego, że człowiekowi darmo nic nie przyjdzie do ręki... Tedy, jako wam rzekłem, moje ludzie, człowiek musi chodzić kiele ziemi jak matka kiele maleńkiego dziecka — i jako jensza matka, która niedospawszy, niedojadłszy, przecierpiawszy dużo, doczeka się ze swojego dziecka pociechy w starości swojéj i osłodzenia, tak i człowiek co więcéj trudu kiele ziemi dołoży — to więcéj pożytku z niéj odbierze. A widzita, żeby zaś tak sumiennie kiele ziemi chodzić, tak kiele ziemi deptać, tak kiele niéj robić, tak ją rzetelnie uprawiać, tak kużdy podły chwast wyplenić — to trza tę ziemię, na to mówiący, szczyrem sercem kochać dwojako: jako dziecko matkę — żywiącą — i jako matka dziecko. Nie wiem ja, moje miłe ludzie, czyśta mnie dobrze zrozumieli, ale to wiem żem powiedział com wiedział — a wiedziałem od mądrych ludzi i z książek nabożnych.
— Prawda, święta prawda — rzekł Kacper z westchnieniem — ma pan ekumon racyą.
— Jadą! jadą! — zawołał chłopak od bramy — już dudni na moście!...
Ekonom do pokoju pobiegł, tacę z chlebem i solą w ręce obie ujął i w progu oczekiwał rozrzewniony, wzruszony.
Z ekwipażu, który się zatrzymał przed gankiem, wyskoczył młody człowiek o ogorzałéj twarzy i podał rękę swéj towarzyszce, która z ciekawością spoglądała na witającą ich gromadkę.
Ekonom, który do oracyj wrodzony miał pociąg — przystąpił z chlebem i solą — i drżącym ze wzruszenia, ale silnym głosem przemówił.
— Chlebem, solą i dobrą wolą witamy was na tym progu. Dziadkowie twoi, panie, przeżyli tu z na-