Strona:Klemens Junosza - Wilki i inne szkice i obrazki.djvu/249

Ta strona została uwierzytelniona.




W

W   eleganckim, gustownie umeblowanym salonie, przy fortepianie otwartym siedziała młoda kobieta. Z pod jéj palców drobnych, zręcznie przesuwających się po klawiaturze, płynęła dziwna jakaś melodya, fantastyczne potpouri, w którém skoczne dźwięki mazurka mięszały się z minorowemi tonami nokturnów, to znów ustępowały ciężkim akordom pogrzebowego marsza.
Dzień był jasny; przez koronkowe, delikatne firanki wpadały promienie słoneczne, ślizgały się po gładkiéj, błyszczącéj posadzce, po złoconych ramach zwierciadeł, po szerokich liściach kwiatów egzotycznych, które ustawione w gustownych żardinierach tworzyły miniaturowe kląby.
Niedyskretne promienie światła otaczały także i główkę grającéj, jakimś nimbem świetlanym i podnosiły, potęgowały urok jéj piękności.
Była to główka zarysowana prześlicznie, ozdobiona bogatym zwojem warkoczy jak krucze pióra czarnych i lśniących, misternie i z wdziękiem ułożonych. Rysy twarzy regularne, drobne, przypominały profil starożytnéj kamei, drobne usta składały się do uśmiechu, a duże, czarne oczy w prześlicznéj oprawie, spoglądały z pod