. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Po długim targu, odchodzeniu, zawracaniu kilkakrotném, Michał został właścicielem wspaniałéj czapki, która zdaleka szczególniéj, wyglądała rzeczywiście jak wronie gniazdo.
Pani Michałowa sprawiła sobie chustkę bardzo piękną, w któréj barwy czerwona, zielona i żółta kłóciły się z sobą zawzięcie, i nareszcie, przed zmrokiem jeszcze, zrobiony został najważniejszy sprawunek... buty.
Szewc z czerwonym nosem, znany na wszystkich jarmarkach handlarz obuwia, zaklął się na wszystkie świętości, na żonę, dzieci, na zbawienie duszy, że rzemień na butach jest mocny jak żelazo, a fason najświeższy warszawski; że podkówek najlepszy kowal obcęgami nawet nie oderwie i że nareszcie w tém wspaniałém obuwiu można stać w wodzie przez rok i sześć niedziel i nie przemoczyć się wcale. Zapewnił, że z tego samego towaru robił buty dla dwóch młynarzów i rybaka, przyczém opowiedział bardzo ciekawą historyę. Jeden z jego klientów, kupiwszy buty, takie same właśnie jak Michał sobie wybrał, łowiąc ryby na jeziorze utonął i dopiero w pół roku późniéj woda wyrzuciła go na brzeg. Cygan, który właśnie tamtędy przechodził, pozazdrościł topielcowi tak pięknych butów i ściągnął je, potém dostał się do sądu i w tychże samych butach przesiedział dwa lata w kryminale — ale nie dość na tém, bo wyszedłszy z kryminału, sprzedał je żydowi, za cztery złote podobno.
Doprawdy, od takiego majstra jak ów szewc nie żal przynajmniéj kupować, bo to i majster dobry i człowiek wymowny, umie towar zachwalić i uszanować każdego, nie targuje się jak żyd; jak może co opuścić z ceny to opuści i da statek porządny, co się zowie i nie obedrze człowieka.
Jarmark powiódł się Michałom. Prosiaka sprzedali dobrze, kupili piękną chustkę, czapkę, buty, obwarzanków dla dzieci, a prócz tego Michałowa zaopatrzyła się