. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
dla jaśnie wielmożnych podróżnych i wielką stajnią, w któréj, co najmniéj pluton kawaleryi mógłby się rozlokować swobodnie.
Ta austerya przetrwała wszystkie pożary i unikała zagłady w ogniowém morzu płomieni, — unikała, chociaż dokoła rynku ze wszystkich stron buchał ogień, chociaż waliły się z trzaskiem dachy domostw, sypiąc miliony iskier, — chociaż wiatr rozrzucał płonące głownie.
Głupi ludzie mówili, że austeryi dla tego ogień się nie ima, iż stoi ona na osobności, jest murowana i pokryta holenderską dachówką, — ale kto miał chociaż trochę nauki, kto poczuł smak, jaki się w mądrych księgach znajduje, ten wiedział, że przyczyna leży w czém innném. Austerya nie spaliła się, bo się spalić nie mogła... i żeby ją kto zapałkami od fundamentu do komina obłożył, smołą oblał i pierzami obsypał, to przecież ogieńby jéj nie tknął; bo było już takie założenie, oddawna było wymówione takie słowo, którego moc silniejsza jest nad siarkę, nad smołę i nad wszystkie potęgi czarnych dyabłów. Na co lepszego dowodu nad to (o czém jeszcze dziś starzy żydkowie opowiadają, a co nawet dla wiecznéj rzeczy pamięci zapisane stoi w księgach kahalnych), że kiedy, pięćdziesiąt lat temu, a może i więcéj, był na świecie wielki harmider, gwałt i zamieszanie, kiedy połowa ludności z miasta uciekła, a druga połowa skryła się w piwnicach, kiedy huczało jak podczas burzy i kule ogniste latały, wówczas całe miasteczko poszło z dymem, a austerya została i co więcéj, ci, którzy strzelali, weszli do niéj, aby się napić wódki. Historya twierdzi, że nie zapłacili za wódkę, bo mogli nie zapłacić, ale téż i nie zniszczyli austeryi, bo jéj zniszczyć nie mogli, dla tego, że już takie założenie jest, żeby ona stała niewzruszona na wieki...
Komu chce się śmiać niech się śmieje, ale w miasteczku nawet lada bachur wie o tém, że przed laty