Strona:Klemens Junosza - Wilki i inne szkice i obrazki.djvu/32

Ta strona została uwierzytelniona.
22
KLEMENS JUNOSZA
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Bo proszę powiedziéć co właściwie jest w tych „dobrach” dobrego? Czy nieustający niepokój? ustawiczne pożądanie deszczu gdy jest sucho, słońca gdy deszcz pada? wzdychanie do odwilży lub mrozu, zaglądanie w kalendarz, aby się dowiedziéć kiedy przypada rata Towarzystwa, termin opłaty podatków, lub téż niebezinteresowna wizyta Judy i braci jego?
Nie zdarzyło mi się jeszcze spotkać człowieka, któryby powiedział, że mu dobrze jest w „dobrach” — a natomiast jęki i westchnienia stały się tak pospolitemi na wsi, jak szum wiatru, lub szmer toczącego się wśród kamyków strumienia...
Przeciętny szlachcic na przeciętnym folwarku (przepraszam za nadużywanie téj przeciętności) siedzi jak dobry jeździec na lichym, słabym w nogach i znarowionym koniu... Musi on być ciągle na pogotowiu, miéć się na ostrożności, ażeby się w siodle utrzymać i równowagi nie stracić.
Nie wolno mu się zdrzemnąć, nie wolno mu na chwilę uwagi odwrócić — szkapa musi być trzymana ciągle w cuglach, w szenklach — bo inaczéj może być wypadek...
Idzie ten koń niby to jak się należy, nawet z ogniem, z fantazyą, przebiera nogami, nozdrza rozdyma... parska... ale oto nagle potyka się, wiąże i pada na łeb, jeżeli go w porę pewna ręka jeźdźca nie podtrzyma i nie podniesie na cuglach. Podniósł się, zerwał — i znowuż idzie.
Zdaje się, że droga równa i gładka, nie ma kamieni i dołów. Konisko puszcza się ostrym, wyciągniętym kłusem, idzie jak woda, tak, że jeździec kołysze się tylko na jego sfatygowanym grzbiecie... Aliści nadjeżdża oto fura pełna żydów... Szkapa lęka się, drży, zaczyna strzydz uszami i nagle... gdy się tego jeździec najmniéj spodziewa, rzuca się w bok jak szalona... Jeździec siedzi jednak, ratuje się balansem lub kontrbalansem, zwróci