Strona:Klemens Junosza - Wilki i inne szkice i obrazki.djvu/341

Ta strona została uwierzytelniona.
GRABAŻ KSIĄŻEK.
331
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

dzieł, których wymieniać dla łatwo zrozumiałych powodów nie wypada), ja ich znam jak moje pięć palców... Ja pana powiem, że takiego drugiego znawce na książki to w Warszawie się nie zdybuje... Tylko teraz to się wszystko już psuje — a kto psuje? panowie sami psujecie!
— My!?
— Nu — a kto? Kto zabił książki? panowieście sami zabili. Zrobiliście mode na gazety, przez to książek jest mniéj, a co gazeta warta, co ona z przeproszeniem warta?...
— Pleciesz pan głupstwa, cały świat przyznał, że prasa to szóste mocarstwo.
— Żeby moje wrogi takie mocarstwo w plecy mieli — jak gazeta mocarstwo jest! To słabizna, gorsza od te bibułke co na papierosy idzie, pfe takie mocarstwo! Panowie dajecie na gazety taki papier, co w nim nie ma kawałka szmaty, tylko, za pozwoleniem, jedna słoma i rozgotowane drewno. Czy ja się na tém nie znam? Jak kropla wody padnie, to ono się rozłazi, a jak dwa razy złożyć, to pęka na składaniu jak przepalona skóra... Co warta jest gazeta? czy to towar? czy ona wchodzi do handlu? a panowie to rozsypujecie na cały świat...
— Grubo przeholowałeś, panie Załmon.
— Aj, co to ja nie wiem? ja téż podróżowałem dosyć... ja bułem w Sochaczewie, bo moja żona jest sochaczewska rodzona, ja i tam téż widziałem gazetów... Nie, nie, pan sobie omyla! Gazeta to w handlu tyle znaczy co nic... to nie rachuje się nawet... A co się tyczy książki, to panowie téż popsuliście cały ruch.
— W jaki sposób?
— Bardzo prostym sposobem. Jak się zrobiło mode na gazety, to ustało mode na książki, a choć nie całkiem ustało — to zawsze zmniejszyło się. Ja wiem najlepiéj całe dyfyrencyę tego interesu. Mądre ludzie naprzód powiadali, że tak będzie... Jak mojemu dziadkowi, temu co buł tak wielgi „kobulnik” pokazali koleję żelazną,