Strona:Klemens Junosza - Wilki i inne szkice i obrazki.djvu/342

Ta strona została uwierzytelniona.
332
KLEMENS JUNOSZA
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

to un, za pozwoleniem pańskiém, splunął i powiedział, że to będzie zguba świata — a jak on raz zobaczył gazetę, to, przez obrazy pana, on także splunął i powiedział do mnie: Załmon Meir, to będzie zguba twego interesu — załóż ty lepiéj szynk na Muranowie...
— Dlaczegożeś pan tego nie zrobił?
— Masz pan dobrodziéj racyę, dlaczego ja tego nie zrobiłem? Mnie było markotno od szlachetny interes, od literaturów, od książków — przerzucić sobie do szynku, między różne złodzieje i pijaki. To dla mojéj osoby nie pasowało — i pieniędzy na szynk téż nie miałem, bo to duże pieniądze potrzeba. Zostałem przy swojém i płaczę, bo paskudny czas nastał — a te pisarze, drukarze, księgarze to dziś nawet porządnéj książki nie potrafią już zrobić.
— Czy pan czytujesz książki?
— Ha?! czy ja czytuję? ma się rozumiéć że czytuję, w szabas czytuję, w święto... ale to co ja czytuję to nie jest z mojego towaru.
— A cóż to jest?
— Książki — ha! ha! jakie książki, nasze książki, co się do nabożeństwa należy — więcéj to ja nie czytuję, na co? jaki mnie z nich pożytek?...
— Zkądżeż pan tedy wiesz, że teraźniejsze nasze książki są do niczego.
— Ja panu zaraz wytłumaczę; patrz pan, rzekł biorąc do ręki arkusz druku, złożony w małą szesnastkę, patrzaj pan, co komu z tego za pożytek?
— No — przeczyta ktoś...
— Ja pytam o pożytek, a pan mówi o czytanie! To co innego, a tamto całkiem co innego jest... Ja panu powiem jak trzeba robić dobre książki, porządne książki, jak się należy książki, ja panu wytłumaczę cały sekret...
— Szanowny panie Załmon Meir, powiedz-że co prędzéj, taka cenna rada to skarb! to majątek!