Strona:Klemens Junosza - Wilki i inne szkice i obrazki.djvu/343

Ta strona została uwierzytelniona.
GRABAŻ KSIĄŻEK.
333
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

— Niekpij pan sobie od biednego żydka, który chce żyć i panom chce dać zarobić... patrz pan to jest arkusz papier...
— Tak.
— Widzi pan, to trzeba wybrać taki format, żeby jak się sklei dwa karty żeby buło kwarte, cztery to pół garniec, a ośm to cały garniec! Taka książka nigdy się nie zmarnuje, ja pierwszy będę na nią kupiec.
— Jak to kwarta? półgarnca? co pan opowiadasz?
— Aj waj! ja nie wiem za co panowie macie takie ciężkie głowy, trudne do pomyślenia. To taka prosta rzecz — dać taki format, żeby jak się sklei dwa kartki, wlazła między nie kwarta grochu, kwarta mąki, czy kwarta kaszy naprzykład — taka książka zawsze się sprzeda... ja pana powiadam na moje sumienie, że ona zawsze się sprzeda.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Pożegnałem grabarza książek i opuszczałem fatalne cmentarzysko myśli ludzkich, zaklętych w stosy bibuły — opuściłem, rozmyślając nad tém co mi szanowny Załmon Meir Samowar, ten niezaprzeczenie wielki znawca literatury, powiedział.
Nie jedną piękną myśl marzyciele i poeci na cmentarzach znaleźli, ztamtąd wynieśli oni wiele wzniosłych sentencyj o znikomościach rzeczy ludzkich, mnóstwo pięknych poglądów o marności trudów naszych, starań i zabiegów! Marzycielom wtórowali w dumaniach grabarze, posiwiali starcy, z brodami do pasa, z czaszkami jak u trupów nagiemi.
Załmon Meir nawet na cmentarzysku, wśród drukowanych szczątków ludzkich idei znajduje myśl praktyczną, nie zastanawia się nad marnościami — ale uczy, jak spreparować to, co zgóry na śmierć skazane — żeby