. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
dług tego wiatrak nakręcić, szynkarz ziewając wyjrzał przed karzmę, czy jaki podróżny nie nadciąga gościńcem...
Z czworaku wyszedł człowiek w kożuchu, w wielkiéj czapce futrzanéj, w jednéj ręce kij trzymał, w drugiéj latarkę i ku folwarkowi swoje kroki skierował...
Zdaleka można było słyszéć głos jego donośny, gniewny... bo tacy ludzie, którzy budzeniem bliźnich swych ze snu się trudnią, są opryskliwi i gniewni zazwyczaj... Malkontenci to-ze wszystkiego niezadowoleni, źli na siebie samych i na świat cały.
Takim téż był i stary Walenty... ale za pozwoleniem, państwo nie wiedzą zapewne kto jest pan Walenty?... Jest to człowiek godzien bliższego poznania — osoba! W „przeciętnych dobrach” gdzie nie ma za co utrzymywać rządców, plenipotentów, kasyerów i tym podobnych oficyalistów, Walenty pełni te funkcye. Chłopcy i dziewki dworskie zowią go „panem Walentym...” Powszechnie uważany jest on za bardzo uczonego, gdyż potrafi na książce od nabożeństwa obliczyć kiedy się skończą zapusty; wie na pamięć gdzie i kiedy jarmark przypada — a wagę do zboża tak umie wyrychtować porządnie, że nawet inszy żyd się zawstydzi...
Prócz tego Walenty ma jeszcze inne zalety... Jest majstrowaty, i to tak dalece, że od biedy wiązanie dachu zrobi; jest bardzo nabożny i upija się tylko dwa razy do roku — ale za to już rzetelnie, co się nazywa. W takich uroczystych chwilach życia, parobcy, pod komendą Walentowéj, wynoszą go na siano do stajni, a Morfeusz naprawia to, co Bachus popsuł... Na drugi dzień Walenty znowuż jest taki sam jak był, zrzędny, nudny, gderają-