Strona:Klemens Junosza - Wilki i inne szkice i obrazki.djvu/54

Ta strona została uwierzytelniona.
44
KLEMENS JUNOSZA
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Wielka bryczka wtoczyła się na dziedziniec, we dworku zrobił się ruch. Sam „przeciętny” wybiegł na ganek.
— Witam pana dobrodzieja — zawołał, udając ukontentowanie niezmierne — witam pana dobrodzieja, a ty Maciek odjeżdżaj do stajni, już nie pojedziemy dzisiaj...
— Panu „przeciętnemu” dobrodzieju moje uszanowanie! — odezwał się basem otyły jegomość, z trudnością wydobywając się z bryczki... — Zdrowie kwiniące, jak zawsze, ha? preferansik z kurką, jak się należy... ha! Jakby tam moje koniki pod dach troszeczku przystroić, a to drugi raz oni zmęczone... Piasek paskudny, panie dobrodzieju, piasek... czternastéj klasy piasek, żeby jego dyabli wzięli!... Ja całą drogę kichał... drugi obywatel na błocie tyle razy nie strzeli, ile razy je musiał kichnąć. Paskudna droga powiadam... a tu dopiero za parę lat szoszę obiecują.
— To dobra nowina dla nas...
— Licho wie czy ona dobra... ale żydki kręcą się koło tego, a pan wie, żydki, jak zaczną co kręcić — to drugi raz i naprawdę wykręcą... Szelmy oni, mądre ptaki... Nu, ale jak tam pani dobrodziejka? panienki? synki?...
— Dziękuję panu łaskawemu, bardzo dziękuję, zaraz ich pan zobaczy...
— Ha, ha — odezwał się gość wchodząc do pokoju — gdzie dobrze to dobrze, a u was na wsi najlepiéj...
Gospodarz westchnął.
— Fe, fe! panie dobrodzieju, wy wszystko tylko wzdychacie... kapryśny wy naród, malkontenty, a w gruncie rzeczy w preferansa wy majstry! A jakże proboszcz wasz? W domu?...
— W domu, w domu... gdzieżby miał wyjeżdżać. Czy pan ma do niego jaki interes, to może przejdziemy po południu?