. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
poważania i szacunku, z jakim mam honor etc... dnia X.X. r. 188... Y. Z. adwokat.
— Żeby go wszyscy dyabli wzięli! — mruknął „przeciętny,” mnąc list w ręku... — Najsłuszniejszą sprawę mi przegrał i jeszcze każe sobie pieniędzy przysyłać... kauzyperda jakiś! fuszer!
Drugi list skreślony był widocznie ręką kobiecą. Koszlawe litery, rozrzucone zamaszyście po kopercie, opiewały różne tytuły adresanta, a cały dokument roznosił mdławą woń piżma.
— Zkąd ja znam ten charakter?... szepnął przeciętny otwierając kopertę. Ach! od pani Katarzyny... Kuzynka daleka... ma na moim folwarku małą sumkę po matce.
List, jak zwykle damski, nie miał ani daty, ani miejsca zkąd był wysłany.
„Nie wiem doprawdy, czy ci wiadomo, ile mam kłopotów, i czy nie doszły kuzyna złośliwe plotki, jakobym zamierzała wyjść za mąż za starego Pikiewicza, emeryta, którego zapewne kochany kuzyn zna, bo jedna jego córka była za Dojdowskim, a druga za Mayerem, o co cała familia się obraziła, bo był zupełnie łysy, a przytem niemiec i w dodatku aptekarz, ale już Bogu dzięki umarł, temu sześć lat na świętą Emilię, ale mogę łaskawego kuzyna dobrodzieja zapewnić, że to wszystko plotki, i że zanadto cenię pamięć mego nieboszczyka męża, żebym miała wychodzić za safandułę, a jeżeli kiedy bym się na taki krok odważyła zdecydować, to tylko dla szczęścia dzieci i właśnie chodziłoby mi może bardziéj o energię, niż o co innego, gdyż sama, jako słaba kobieta, z trudnością radę sobie dać mogę z chłopcami, zwłaszcza, że Jaś nic się nie uczy i nos mu wciąż puchnie, aż wzywałam naszego kochanego doktora Pogrzebalskiego, którego zapewne łaskawy kuzyn także zna, gdyż jest żonaty z pan-