. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
resie, a ja będę sobie znał na rzeczy i potrafię wpływać na mój kuzyn pan Daniel Grymas, żeby sobie gorliwie w sprawie kochanego sąszada zakręcił.”
— Zające z lasu wypędzać! i prosić je żeby nie uciekły, gdy godna osoba przyjedzie je zastrzelić...! Na wielkiego łowczego gotów mnie przyjąć, a za to ofiaruje protekcyę do pana Daniela Grymasa, żeby ten szanowny finansista w delikatny sposób raczył zdjąć ze mnie siódmą skórę... Ale niech ich obu razem wszyscy dyabli wezmą!
Namyślił się... machinalnie wziął jedną z gazet do ręki.
Co prawda, polityki nie był bardzo ciekawy, bo i na co... Czy Bismark połknie starego Windthorsta, czy się nim udławi, to dla „przeciętnego” wszystko jedno, bo jemu zawsze wiatr w oczy.
Dziwną bo ma naturę ten gatunek wiatru, co po wiejskich polach wieje... jakkolwiek stanąć, w którą bądź stronę się obrócić, on zawsze dmucha wprost w oczy a rzadko kiedy ustaje.
Ciekawsze, niż polityka, są dla przeciętnego „sprawy wewnętrzne...” obszerne referaty o naturze kredytu rolnego („paskudną on ma naturę, jak twierdzi Pinkus Ćwik); projekta różnych banków i instytucyj, które mają dźwignąć upadające rolnictwo („niech moje wrogi mają takie szczęście do handlu,” powiada Mordko...) projekta otworzenia rolnictwu nowych dróg zbytu („i my tam będziemy!” wtrąca znowuż Pinkus.)
Niby to nic, ale zawsze coś, pociecha przynajmniéj. Jest albowiem, bądź co bądź, słodko przeczytać, że gdy Icek Fajn naprzykład bierze 6 proc. na miesiąc, poczciwi dziennikarze chcą stworzyć Icka Bank, który będzie brał 6 proc. rocznie... to jest tak mało, że nawet rodzona ciotka wujaszkowi taniéj nie może powierzyć kapitału...