Strona:Klemens Junosza - Wilki i inne szkice i obrazki.djvu/85

Ta strona została uwierzytelniona.
PRZECIĘTNE DOBRA.
75
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Córki pomagają jéj w zajęciu, o tyle, o ile im czas wolny od fortepianu i francuzczyzny pozwala, i tak schodzi dzień za dniem, rok za rokiem, a im daléj, tém trudniéj, tém potrzeby większe.
Biedna kobieta czuje, że ją siły opuszczają, że powinnaby odpocząć, leczyć się, o zdrowiu pomyśléć.
Ale to kiedyś... kiedyś, niech-no wpierw dzieci podrosną, niech los sobie ustalą...
Jest to termin stanowczy, chociaż nieokreślony ściśle; wielu ludzi trzymać go się musi... „Niech-no się jakoś dzieci ustalą” — niech się ustalą, wtenczas „przeciętny” odpocznie — a „przeciętna” pomyśli o swojém własnem zdrowiu.
Tymczasem trzeba czekać. Zdarza się niekiedy, że wśród takiego oczekiwania nadejdzie czas wiekuistego odpocznienia na cmentarzu, w wygodnym grobie familijnym, albo téż poprostu, w piasczystym, suchym gruncie, pod płaczącą brzozą — aleć taki odpoczynek wszystkich nas czeka i kładzie kres wszelkim zabiegom i smutkom, nadziejom i utrapieniom.
Dopóki jednak owa ewentualność nie zaskoczy, człowiek, choćby „najprzeciętniejszy,” ma prawo spodziewać się nagrody za swoją pracę — i wytchnienia po trudach.
W tym sensie przemawia nawet Pinkus Ćwik, w swoich obszernych memoryałach o zagadnieniach życia ludzkiego. Zachęcając do ufności w przyszłość, do śmiałych przedsięwzięć, do wiary w siebie samego i swe siły, powiada z dobrotliwym uśmiechem:
— Gratyfikuj się mój kichaneczku — dostaniesz krzyż... na plecy!
Naturalnie jest to alegorya, niezmiernie delikatna, ale za to przerażająco głęboka. Kto się w nią dobrze wpatrzy, kto jéj sens odgadnie — ten wnet pozna jak hojnie los rozdaje krzyże... na plecy.
Ale odeszliśmy cokolwiek od przedmiotu.