. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
było wam dobrze i wesoło — dziś piszczycie i lamentujecie, jak żydowskie płaczki na cmentarzu. Co do mnie, mam już tego dość — a jeżeli masz do mnie jaki interes, to zgłoś się na wiosnę — wtenczas pogadamy...
W ten sposób rządzi kochana ciotunia, gdy jest osobliwie hojna, gdy pełną garścią dary swoje rozsypuje — ale taka szerokość jéj natury należy do wyjątków.
Częściéj ciotunia skąpi, częściéj jeszcze, chociaż sama nie skąpi, pan deszcz i pani susza wdają się w sprawę i kładą swoje nieprzełamane veto... Wtenczas rób co chcesz, urwij sobie głowę, kręć się jak mucha w ukropie... pleć bicz z piasku, rób co ci się podoba...
„Przeciętni” jednak to robią...
Po piaszczystym gościńcu jedna za drugą wloką się dwie biedki żydowskie...
Piasek to osobliwy, czternastéj klasy piasek, jak twierdzi wesoły gość „przeciętnego;” koła w nim sapią, osie jęczą, a kopyta końskie toną aż za pęciny.
Na pierwszéj biedce jedzie pachciarz Mordko i jego szwagier Joel, na drugiéj wielki kupiec Symcha Glass i jego teść Pinkus Ćwik, pogrążony jak zwykle w dumaniach.
Z wielkiego pośpiechu wszyscy pasażerowie, prócz Pinkusa, zapadli w sen głęboki; głowy ich kiwały się naprzód i w tył, na prawo i lewo, koniska również pospuszczały łby, jakby pragnąc stwierdzić znaną maksymę, że w handlu (zbożowym zwłaszcza) wszystko na pośpiechu zależy...
Słońce już zapadło za las, do którego z pól nadciągały stada wron, donośnem krakaniem napełniając powietrze...