Strona:Klemens Junosza - Willa pana regenta.djvu/38

Ta strona została skorygowana.



III.

W
W specyalnem, równem, regularnem jak zegarek życiu pana regenta zaczęło się coś psuć. Nieprzewidziane, nadprogramowe zupełnie okoliczności jęły mącić jednostajny bieg dni, a na pogodnym horyzoncie spokoju, wygody i zupełnego zadowolenia zawisły jakieś chmurki złowrogie.
Mniejsza już o to, że od czterech tygodni nie można było ani razu urządzić porządnej partyi winta; mniejsza o to, że pan Roman dał powód do niepokoju i tysiącznych domysłów, wyjechawszy nagle bez pożegnania i niewiadomo dokąd — mniejsza o to.
Bez partyi obejść się trudno, ale ostatecznie można. Kłopoty przyjaciół przeminą i Roman przecież kiedyś powróci, a choćby nawet nie wrócił, choćby zmienił miejsce zamieszkania i zupełnie porzucił te strony — toć jeszcze jest tylu znajomych i przyjaciół! Pan Ignacy, pan Damian, pan Hilary, wszyscy ludzie solidni i gracze dobrzy — więc zorganizowanie stałych partyi prze-