Strona:Klemens Junosza - Willa pana regenta.djvu/79

Ta strona została skorygowana.

Widać od jednego z nich wziął swoją nazwę o kilka wiorst za Pokornicą leżący folwark Lasek.
Stoi on samotnie na uboczu, wśród pól, ukryty w grupie drzew, a chcąc do niego drogę znaleźć, trzeba o nią w Pokornicy, w karczmie Żyda zapytać. Drożyna to polna, wązka, wyboista, kręcąca się niby wąż i z innymi takimiż wężami posplatana. Dobrą trzeba było mieć pamięć, żeby się nie omylić i dokładnie jechać według instrukcyi: od karczmy zaraz na lewo do figury, od figury dróżka na prawo, na tę nie zważać, tylko od kopca granicznego na lewo, i jeszcze na lewo, i znów na prawo do grobelki, do młyna — a od młyna już prosto, jak strzelił...
Okolica płaska, nie urozmaica jej najmniejszy nawet pagórek, tylko kępy drzew wioski i pas żywszej roślinności nad rzeczką — a rzeczka to także, żal się Boże, wązka, pokręcona, maleństwo. Jeszcze z wiosną, albo na jesieni, i to bardzo mokrej, wody bywa dość, — ale podczas lata, gdy słońce dobrze przypiecze, to ją spragniona ziemia tak wypije, że ledwie trochę na dnie pozostawi.
Psi los ma młynarz z tą wodą i ciągłe utrapienie; radzi sobie jak może, grobelki, zastawki różne wciąż buduje, ale i to niewiele pomaga, i jak suchy rok przyjdzie, to czasem przez kilka miesięcy młyn stoi, a młynarz, nie jak młynarz, ale jak zwyczajny człowiek, pychę z serca zrzuciwszy, na zarobek chodzi. Dobrze jeszcze, gdy mu się trafi przy cieślach, jako sprawnemu do siekiery,