— Tak mówisz, bo masz kilku synów i chociaż są niby tacy dzielni, dotychczas ani jeden z nich się nie ożenił.
— Mają czas. Cóż znowuż, żeby tak zaraz za młodu mieli się wprzęgać w jarzmo obowiązków! Niech użyją swobody, niech wyszumią trochę.
— Znam ja to szumienie i tę swobodę; kiedyś żony rumianek gotować im będą i kataplazmy przyrządzać. Żebyś kolega córki miał, tobyś umiał to odczuć, ale żeś się dochował samych synów, więc za nimi ciągniesz i nie ubliżając ci, taki sam łobuz jesteś jak i oni.
— I kolega, pomimo czterech córeczek, święty nie jesteś... Znamy się nie od dzisiaj, mój kochany.
— O proszę!
— Panowie! — zawołał pan Ludwik, — zaprzestańcie sporów. Dzień dzisiejszy jest dla mnie szczególnie uroczysty, jesteśmy tu zgromadzeni w miłem, przyjacielskiem gronie, dobrze nam, wesoło, po cóż więc jakieś kwestye? Niech się harmonia nie psuje; oto wychylmy kieliszek za zdrowie wszystkich ojców wogóle, takich, którzy mają samych synów, lub same córki, takich, którzy mają i synów i córki, wszystkich ojców bez wyjątku. Niech im się dobrze dzieje, niech mają pociechę.
Toast został bardzo sympatycznie przyjęty, że jednak w towarzystwie znajdowało się dwóch starych kawalerów, przeto, aby im nie uchybić
Strona:Klemens Junosza - Wnuczek i inne nowelle i obrazki.djvu/107
Ta strona została uwierzytelniona.
— 101 —