pójść do domu, to pan pójdzie, zechce zostać z nami dłużej, to zostanie.
— A gdybym został, to co miałbym do roboty?
— Masę różnych rzeczy!
— Na przykład?
— Dziadzio bardzo lubi rozmawiać o polityce; babcia, gdy zdrowsza i jest razem z nami, przepada za bezigiem, ja znowuż potrzebuję często pomocy do zwijania bawełny lub włóczki i bardzo lubię słuchać, gdy kto czyta głośno. Czasem bywają u nas goście, czasem, widzi pan, co tu jest do roboty! ale zresztą najzupełniejsza swoboda dla pana poza godzinami pracy, jesteś pan wolny jak ptaszek. Mieszkanie dla pana dziadzio wynajął niedaleko stąd, czwarty czy piąty dom. Kominkiewicz pokaże.
— Któż jest pan Kominkiewicz?
— Służący, niby woźny, niby ogrodnik, czasem świadek do aktu... jednem słowem, Kominkiewicz. Sprząta w kancelaryi, w ogrodzie piele, podlewa, chodzi na miasto po sprawunki... i nie wyobrażam sobie, jakby się bez niego można było obejść.
W trakcie tej rozmowy nadszedł z ogrodu mój nowy pracodawca, człowiek dość otyły, o pełnej, wygolonej twarzy, dość sympatyczny jegomość.
— Punktualny z pana człowiek — rzekł — to bardzo dobrze, punktualność bowiem jest duszą wszech rzeczy... Niechże się pan u nas rozgości,
Strona:Klemens Junosza - Wnuczek i inne nowelle i obrazki.djvu/148
Ta strona została uwierzytelniona.
— 142 —