Strona:Klemens Junosza - Wnuczek i inne nowelle i obrazki.djvu/154

Ta strona została uwierzytelniona.
— 148 —

z przed mych oczów olejarnia, deptak, znika nieruchomość Nr. 211, tabelka opłat stemplowych, Szymsio Szpicbart — a zjawia się natomiast jakiś cudowny ogród, niby z bajki, o fontannach kryształowych, aksamitnych trawnikach, pełen cudownych kwiatów, tajemniczych szmerów i woni i blasków... Cała moja dusza jest w tym ogrodzie, ręka zaś zamiast pisać to, co trzeba, machinalnie, bez udziału mej woli, kreśli na skrawku papieru, bardzo wykwintne, ozdobne litery: E i F, istne arcydzieła kaligrafii...
Trwa to dziesięć minut, kwadrans, czasem pół godziny, dopóki jaki interesant nie przyjdzie, lub rejent w drugim pokoju nie zakaszle. Wtenczas spadam z obłoków na ziemię i jestem znów cichym, oddanym swej pracy dependentem.
Rzucam okiem na notatkę i już mi się staje widocznem, czego właściwie żąda Porterówka i w jakim charakterze wpływa do aktu Szymsio Szpicbart.
Godzina pierwsza uderza... obiad... Kominkiewicz zostaje w kancelaryi, ja wchodzę do stołowego pokoju z biciem serca.
Takie bo już ono jakieś dziwne, niepokoi się lada czego i kołacze, jak przestraszone.
Siedzę naprzeciw panny Eufrozyny i staram się patrzeć w talerz, tylko w talerz, postanowiłem sobie nic nie mówić, tylko odpowiadać na zapytania... ale czy to można?