Strona:Klemens Junosza - Wnuczek i inne nowelle i obrazki.djvu/167

Ta strona została uwierzytelniona.
— 161 —

przynajmniej na taką nie zasługiwałem, ale ponieważ ona sobie życzyła, więc dokładałem wszelkich starań, tworzyłem nadzwyczajne kombinacye, nowe zupełne figury i jak zaczęliśmy mazura o dziesiątej, tośmy go dopiero o północy skończyli.
Winszowali mi wszyscy sukcesu, nawet babcia, a sam pan rejent powiedział:
— Brawo, panie Antoni, przypomniałeś mi młode lata, gdyż swego czasu i ja tak samo pląsać umiałem. Dziś możebym jeszcze potrafił, ale rozumiesz, że w moim wieku jakoś nie wypada.
Skinąłem głową na znak potwierdzenia, na znak, iż wierzę w zdolności choreograficzne i siłę staruszka.
Po mazurze była kolacya. Potem znów tańce, ale już z mniejszem ożywieniem, goście bowiem zaczęli się potrosze rozjeżdżać. Babcia, potrzebująca dużo snu i wypoczynku, wysunęła się po cichu do swojego pokoju, rejent prawie że drzemał nad kartami...
Panna Eufrozyna zniknęła mi z oczu — zaniepokojony udałem się na poszukiwania: w pokojach jej nie było, dopiero w ogrodzie dostrzegłem ją z daleka. Księżyc świecił jasno... zbliżyłem się do niej. Była bardzo smutna, w oczach miała łzy...
— Co pani? — zapytałem z przerażeniem.
— Smutno mi — odrzekła — bardzo mi smutno.