„Filip gra na skrzypcach aże Dziecię słucha,
Wojtek na piszczałce, Franek w dudy dmucha
Kuba gra na rogu a Maciek na progu
Siadł sobie z lirą.
Kuba bałamucił, bo się już był upił,
Aż go stary Bartos, batogiem przekropił,
Potem, gdy skończyli, w drogę się śpieszyli
Pana błagając.”
Albo o drzewach:
„Wszystkie Im drzewa czyniły ukłony,
Topola z liścia zielone zasłony
Uwiła, uwiła.
Sosna na drogę szyszek nasypała,
Bo się tak zacnych gości nie spodziała;
Lipa je zaraz swojemi liściami,
Żeby nie kłuły idących ościami,
Okryła, okryła.
Wysokie dęby, kiedy się rozchwiały,
Na wszystkie strony mile powiewały,
By nie szkodziły słoneczne promienie,
Wiatr ich wolniuchny, tak chłodzi przyjemnie
Wiewając, wiewając.
Oliwne drzewa od wielkiej radości,
Rozpływały się z wrodzonej tłustości,
Ziemia pachniała wonnym napojona
Likworem. Pana swego uniżona
Witając, witając.
Inne zaś drzewa, wziąwszy się parami,
Czynili skoki pięknemi kołami,
Właśnie je radość w skoczki przemieniła,
Przed swoim Stwórcą w takt chodzić uczyła.
Wesoło, wesoło.”
Tak dziadek z wnuczkiem śpiewali i czasem sąsiedzi, przyjaciele i kumowie ze wsi schodzili się, żeby tych pięknych pieśni słuchać i nieraz