do późnego wieczora siedzieli w chacie Jaworka; gdy się śpiewacy zmęczyli, gdy małego sen zmorzył, wtenczas dziadek opowiadał różne ciekawe historye z onych czasów, kiedy to jeszcze Pan Jezus po świecie chadzał, w ubogiem przebraniu do drzwi ludzkich kołatał, jałmużny prosząc i ludzi poczciwych za dobre serce nagradzał, a skąpców karał na poczekaniu.
Kiedy niedziela przyszła, dziadek z wnuczkiem od rana pieszo do kościoła dążyli. Niedaleka to była droga, aleć zawsze pół milki; wnuczek dziadkową książkę niósł i okulary w futerale czarnym, skórzanym. Więcej one dla parady aniżeli dla pożytku były potrzebne, bo Jaworek na pamięć wszystkie modlitwy z księgi swej umiał i mógł się bez niej wybornie obchodzić, tylko że nie wypadało jakoś członkowi dozoru kościelnego i starszemu członkowi bractwa z pamięci się modlić. Tak przynajmniej Jaworek rozumiał.
Dziadek zasiadał w ławce, wnuczek do zakrystyi wpadał i wnet komeżkę białą przywdziewał, aby z innymi chłopcami do Mszy świętej służyć. Z początku asystował tylko, ale w krótkim czasie nauczywszy się ministrantury, przypuszczony był do dzwonka, do podawania ampułek, do trybularza; do mszału tylko się nie brał, gdyż był zbyt mały i nie mógł swobodnie takiego ciężaru zdjąć z ołtarza.
Jaworkowi serce w piersiach rosło, gdy podczas procesyi widział Maciusia w komży,
Strona:Klemens Junosza - Wnuczek i inne nowelle i obrazki.djvu/25
Ta strona została uwierzytelniona.
— 19 —