Wielka prawda Józiu, wujaszek cię rozumie; wie, że o wiele łatwiej byłoby ci myśli twoje wyszczebiotać, wyśpiewać... padałyby one z ust twoich jak białe kwiatki czeremchy, kiedy je wiatr strąca, a szczebiotliwym słowom przyszedłby jeszcze z pomocą — uśmiech, dołeczki na twarzy, wejrzenie modrych oczu, ruch, gestykulacya białych rączek, wybuch srebrzystego śmiechu, westchnienie. Masz słuszność dziewczyno, żywe słowo, z taką pełną życia illustracyą — to zupełnie co innego, zupełnie... Pióro takie wymowne nie jest... ale trudno, czasem trzeba je wziąć do ręki... trzeba kreślić wyraz po wyrazie, zdanie po zdaniu, z namysłem, trzeba pamiętać o przecinkach, średnikach...
Trudno...
Wujaszek wyobraża sobie swoją siostrzenicę, jak pochylona nad stolikiem pracuje; od czasu do czasu podnosi modre oczy w górę, marszczy czoło, gniewa się, lub uśmiecha, parę zdań skreśli i znów robotę przerywa... Bo też nagle coś przeszkadza... pies szczeka na dziedzińcu, trzeba więc wyjrzeć oknem czy kto nie jedzie... to znów należy przerzucić przez ramię gruby warkocz, który nie wiadomo na co, jak wąż złocisty zsunął się na stolik i przeszkadza..., trzeba zbadać dlaczego stado wróbli tak świergocze zawzięcie i przekonać się, czy ta biała róża, która miała wczoraj trzy ogromne pąki, rozwinęła się już, czy też nie jeszcze...
Strona:Klemens Junosza - Wnuczek i inne nowelle i obrazki.djvu/32
Ta strona została uwierzytelniona.
— 26 —