— Jest to dziadek Zosi z Zagórowa, bawi u nich chwilowo. Były nauczyciel, bardzo przyjemny staruszek... może ksiądz wikary przyjedzie.
— A ten miły pan, o którym pisałaś?
— Jak mu się podoba. Może przyjeżdżać, może nie przyjeżdżać... wolałabym nawet, żeby sobie oszczędził fatygi.
— Zawzięta jesteś...
— Broń Boże, nie znoszę tylko niesłowności i nie lubię oczekiwać...
— Nie tracę nadziei że się pogodzicie.
— Nic mi na tem nie zależy...
— Przypuśćmy... powiedz-no szczerze, czy ty go bardzo kochasz?
— Ja? skąd takie pytanie. Czy wujaszek co wie?
— Oczywiście, że wiem.
— Jakim sposobem?
— Z twego listu...
— Przecież ja ani słowa nie wspomniałam.
— Przeciwnie wspomniałaś aż trzy razy, a zresztą powiedzieli mi twoi rodzice. No, nie rób takiej miny, nie do twarzy ci z nią...
— Ale bo...
— Przyjedzie dziś na pewno.
— Nie pokażę się...
— Zrobisz jak zechcesz, a teraz spełnij obietnicę... Miałem mieć ciszę...
— Przed śniadaniem?!
— Czyż ona bywa tylko po śniadaniu?...
Strona:Klemens Junosza - Wnuczek i inne nowelle i obrazki.djvu/38
Ta strona została uwierzytelniona.
— 32 —