Strona:Klemens Junosza - Wnuczek i inne nowelle i obrazki.djvu/44

Ta strona została uwierzytelniona.
— 38 —

się w uczepioną do gałązki wina sieć pajęczą. Szarpie się, chce zerwać więzy, ale nadaremnie. Im większe wysiłki, tem bardziej zacieśniają się koło niej cieniuchne nitki, oplątują jej nogi, skrzydła, uniemożliwiają wszystkie ruchy. A pająk cierpliwy jest, siedzi z daleka, oczekuje. Ma czas i pewność, że zdobycz nie wymknie się z pęt, nie ucieknie. On czeka, nie ma zwinności jaskółki, ani zuchowatego temperamentu wróbla, ale posiada natomiast spokojność i wyrachowanie.
Nie, w tej altance stanowczo niema ciszy; przeciwnie jest w niej wrzawa, zgiełk, silny jarmark. Oto sześć srok plotkarek przyleciało z lasu, usiadły na drzewie i opowiadają sobie o najnowszym skandalu. Skrzeczą nieznośnie, jedna drugą chce przekrzyczeć, zagłuszyć.
— Wujaszku, dużo też wujaszek napisał? — zapytuje Józia, zaglądając do altanki.
— Dwa wiersze, które zaraz przekreślę.
— To będzie tak jakby nic?
— Prawie że tak, moje dziecko.
— Dlaczego? przecież tu taka cisza...
— Cisza!
— Alboż nie?... Ach mój Boże, pewnie ogrodniczek śpiewał, a zakazałam mu, żeby się nie ważył. Już ja mu sprawię!
— Nic mu nie sprawiaj, bo nie śpiewał wcale, posłuszny był twoim rozkazom. Dawno ten pan przyjechał?.
— To wujaszek już wie?