— Żebyś kochała, tobyś chyba wiedziała o tem, a ponieważ nie wiesz, więc oczywiście go nie kochasz.
— Wprost przeciwnie i ponieważ mówię, że nie wiem więc... kocham, tylko widzi wujaszek, że nie wypada o tem głośno mówić.
— Tak... któż cię tego nauczył?
— Ja sama.
— A jemu powiedziałaś, że kochasz?
— O nie! jeszcze czego, niech się domyśla... Gdybym mu wyznała, że tak jest, to on myślałby, że bardzo, a ja wcale nie bardzo, tylko trochę, tak sobie... Niech wujaszek rzuci to szkaradne pisanie i pójdzie do mieszkania. Wypada go poznać... wujaszek zobaczy, czy mam dobry gust, czy nie. Jeżeli nie, to wujaszek niech nic nie mówi, a jeżeli dobry, to proszę kiwnąć głową.
— A jeżeli bardzo dobry?
— To dwa razy.
— Zgoda.
Podczas obiadu, wujaszek bardzo często kiwał głową, a za każdym razem Józia rumieniła się, jak dojrzewająca wisienka... Szczęśliwe dziecko...
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Zdaje się, że tam na drugiej stronie stawu, w cieniu drzew powinna być cisza... przecież to tylko woda, a nad nią niebo jasne, czyste, oblane blaskami słońca...
Tak twierdzi Józia i namawia wujaszka, aby wszedł w czółno i wprost przez całą szerokość