— Tak, moja mała, nawet w nocy.
— I cóż wujaszek zrobił?
— Zabrałem lampę z altanki, uciekłem do pokoju i położyłem się spać.
— Nic nie napisawszy.
— A tak...
— Ach, mój Boże, jak mi to przykro. To wszystko przeze mnie, wszystko... ja obiecałam wujaszkowi ciszę i cóż teraz będzie? Jeżeli robota pilna, terminowa...
— Powrócę do Warszawy i skończę.
— W tem piekle?!
— Naturalnie.
Pokręciła jasną główką i rzekła:
— Ja już tego zrozumieć nie mogę, więc tam jest owa pożądana cisza, a u nas jej niema?
— Jej niema nigdzie, moje dziecko... Nie szukaj jej nawet w piwnicach i podziemiach, bo i tam jest życie, a więc też i ruch nieustanny. I tam walczą o byt, mordują się szczury, robaki, gady różne i tam jedno na drugie czyha i tam są smutki, wesela, radości, tryumfy i rozpacz, i tam padają trupy i powstają nowe jestestwa...
— Ach niech wujaszek nie mówi o szczurach i gadach, to szkaradne.
— Wolisz ptaszki, motyle i kwiaty?
— Stokrotnie.
— Wiedz-że i o tem, moje dziecko, że niema nigdzie ciszy i spokoju, bo życie to ciągły gwar, ruch i walka, czy to w świecie pięknych ptasząt,
Strona:Klemens Junosza - Wnuczek i inne nowelle i obrazki.djvu/54
Ta strona została uwierzytelniona.
— 48 —