czy brzydkich gadów, czy wreszcie w ludzkim świecie... wszystko jedno.
— A mnie się zdaje... Nie wiem tylko, czy mi to mówić wypada?...
— No cóż? mów.
— Otóż wujaszku mnie się zdaje, że cisza bywa czasem.
— W jakim wypadku?
— Oto wczoraj rozmawiałam z moim narzeczonym, mówiliśmy dość długo, a potem on umilkł, ja umilkłam, on wziął mnie za rękę i siedzieliśmy tak przez jakiś czas w milczeniu. Jak to długo było nie pamiętam. Może pięć minut... może godzinę i zdawało mi się wtedy...
— Cóż?
— Nie wiem jak to powiedzieć... Zdawało mi się, że niema wcale ani świata, ani ludzi, że niebo, ziemia, słońce, wszystko się gdzieś podziało, zniknęło, że niema nic, tylko nas dwoje i cisza, taka wielka, bezwzględna cisza...
— Cisza przed burzą!
— A wujaszku, to niegodziwie! Ja byłam szczera, a wujaszek to w żarty obraca. Wujaszek wyśmiewa się ze mnie, a ja... ja jestem blizka płaczu, są uczucia, z których szydzić nie wolno.
— Ja też nie szydziłem.
— A burza?
— To tak tylko nie gniewaj się... a co do owej ciszy ja w nią wierzę, ona jest taka wewnętrzna cisza.. ona bywa. Jeżeli się oddasz
Strona:Klemens Junosza - Wnuczek i inne nowelle i obrazki.djvu/55
Ta strona została uwierzytelniona.
— 49 —