i rozmaite drobiazgi toaletowe, zwykle zasięgają jej rady i proszą o pomoc w wyborze, a chociaż zwykle odmieniają nabyte przedmioty po kilka razy, jednak są przekonane najmocniej, że pani Weronika zna się na wszystkiem wybornie. Oczywiście, gdzie można nabrać więcej praktyki i doświadczenia aniżeli w takim sklepie. Ileż to tam w ciągu dnia można wysłuchać traktatów z dziedziny estetyki!
Panna Teofila wybrała się do cioci przed południem, kiedy mniej kupujących w sklepie bywa. Pani Weronika porządkowała towary na półkach, przy pomocy dziesięcioletniej dziewczynki, Zośki, odbywającej przy niej nowicyat handlowy, w charakterze tak zwanego „popychadła.”
Ujrzawszy wchodzącą, ciocia zręcznie zeskoczyła z drabinki i obsypała zarumienioną twarzyczkę panny Teofili gradem pocałunków.
— Ach, jak się masz, Filciu! Ślicznie zrobiłaś żeś przyszła. Właśnie myślałam o tobie, ba... masz tobie zapomniałam! Czekajże... zaraz. Zośka! proszę poukładać natychmiast te podwójne szpilki. Skaranie Boże z tą dziewczyną! aha, przypomniałam sobie. Jakże się ma twoja mama.
— Dziękuję cioci, dobrze.
— Dobrze! to bardzo dobrze. Ja bo niedomagam, ciągle niedomagam.
— Cóż cioci jest?
— Zagniewałam się na Zośkę. Ta dziewczyna nieraz doprowadza mnie do rozpaczy, a jak
Strona:Klemens Junosza - Wnuczek i inne nowelle i obrazki.djvu/76
Ta strona została uwierzytelniona.
— 70 —