czynienia z osobą tak żywego temperamentu jak pani.
Po upływie kilku dni fotografie były gotowe i dwanaście egzemplarzy trzeba było rozdać, prawie na poczekaniu.
Rozchwytano je, przedewszystkiem jednę wzięli rodzice, drugą ciotka Weronika, trzecią wuj Marceli, chociaż nie zasłużył na to, bo się wszystkiego wyparł i zapewniał, że ciotka sieje tylko plotki; Józia, Stefcia, Helenka także dostały po jednej, kilka zabrali znajomi i jednę ten pan.
Z tym panem tu jest cała historya, z której jak twierdzi ciotka Weronika, powinnoby coś wyniknąć. Od czasu do czasu bywa on w domu rodziców panny Teofili, niekiedy asystuje na spacerach, lub towarzyszy do teatru, często zamyśla się, ale wyraźnie zamiarów swoich nie zdradza.
Wizyty jego nie rażą i nie dziwią, jest bowiem kuzynem panny Teofili ze strony matki. Co prawda kuzynowstwo to bardzo dalekie i nie stanowiłoby przeszkody do małżeństwa, ale zawsze kuzynowstwo. Panna Teofila mówi, że nie wiele sobie robi z wizyt kuzyna, ale jeżeli go przez tydzień nie widać, to jej smutno, bo w samej rzeczy, dlaczegóż nie przychodzi?
Czy się obraził? Czy też może znalazł sobie milsze towarzystwo. I niechby znalazł, ale to jeszcze nie racya, aby zapominać o dawnych znajomych, a zwłaszcza o krewnych: Bądź-co-bądź,
Strona:Klemens Junosza - Wnuczek i inne nowelle i obrazki.djvu/81
Ta strona została uwierzytelniona.
— 75 —