sobie eleganckie meble a obywa się najskromniejszemi, a wiecie wy gdzie on jada?
— Zapewne w restauracyi.
— No tak, ale w jakiej?
— Skąd mogłabym to wiedzieć? — rzekła matka panny Teofili, wzruszając ramionami.
— Ja jednak wiem, nie z pustej ciekawości, ale... bodajże cię, znowuż zapomniałam.... aha tak! dla Teofilki. Ja ją kocham i jestem dla niej życzliwa, niema godziny, żebym o niej nie myślała. Stąd racya, że mam pana Ignacego na oku... a jak ja wezmę kogo na oko, to już on się z niczem przede mną nieu kryje. Otóż, jakże to... com chciała powiedzieć. Aha! Jada w restauracyi najtańszej, oszczędny jest bardzo, nie pija i nie pali. Pokażcie mi drugiego takiego kawalera, a gotowa jestem w tej chwili dać rubla na szpital.
Ojciec panny Teofili zaczął się śmiać słysząc te pochwały.
— Gotów jestem przypuszczać — rzekł, — że ty sama Weronisiu, zakochałaś się w Ignacym.
— Naturalnie, gdybym była młodsza zakochałabym się bezwarunkowo, ja bardziej niż kto inny.
— A to dlaczego?
— Dlaczego?... Niechże sobie przypomnę. Dlatego, że ja miałam męża, a ten mąż, niech mu Pan Bóg grzechy przebaczy, był tak podobny do pana Ignacego, jak ziemia do nieba. Pił jak smok, palił jak dragon, chociaż miał w domu co
Strona:Klemens Junosza - Wnuczek i inne nowelle i obrazki.djvu/83
Ta strona została uwierzytelniona.
— 77 —