— I cóż z tego, jeżeli on o mnie nie myśli.
— A, przyznam się, że tego nie rozumiem! Dlaczego nie ma myśleć, jak śmie nie myśleć, jeżeli ty chcesz, żeby myślał.
— Sama ciocia mówiła niedawno, że wszelkie myślenie, kochanie, małżeństwo to wierutne głupstwa.
— Rzeczywiście.
— Więc?
— Ponieważ wszyscy robią takie niedorzeczności, to trudno, wyróżniać się nie można. Małżeństwo jest głupstwo, ale i w staropanieństwie niema sensu. Skoro tyle kobiet za mąż wychodzi, to rzeczywiście i ty wyjść powinnaś, nie można przecież chodzić w krynolinie, kiedy wszyscy noszą suknie wązkie, ani też stroić się w pióra, kiedy cały świat chodzi w kwiatach. Małżeństwo, widzisz, zawsze jest w modzie i dlatego panny powinny zamąż wychodzić. Z tej racyi masz myśleć, o tym... jakże go tam... zapomniałam na śmierć... aha! o Ignacym! Ty myśl o nim, on niech myśli o tobie, inaczej, nie pokazujcie mi się na oczy...
Dodała jeszcze ciotka, że jako zdenerwowana i cierpiąca, nie spodziewa się żyć długo, że sklepu norymberskiego na Hożej ulicy do grobu z sobą nie zabierze, ale zapisze go pannie Teofili, że również nie straci i nie zmarnuje swoich oszczędności, które ma złożone w banku. Dała też do zrozumienia, że słowo jej pewne jest, jak mur. Wuj Marceli chociaż swego czasu przebąkiwał
Strona:Klemens Junosza - Wnuczek i inne nowelle i obrazki.djvu/85
Ta strona została uwierzytelniona.
— 79 —