— Tak? To pan posiadasz majątek? Nie wiedziałam o tem.
— Właściwie nie mam, ale kiedyś mogę mieć, w przyszłości.
— Hm... hm... Śliczną przyszłość masz pan przed sobą. Ojciec mówił, że czeka pana awans, że z czasem zostaniesz jakimś bardzo wielkim dygnitarzem. Onieśmielona jestem... i doprawdy nie wiem jak mam pana tytułować, czy mówić „szanowny dyrektorze,” czy też „panie dobrodzieju.”
— Jabym pragnął, żeby pani tytułowała mnie kuzynkiem... Ignasiem.
— Co to, to nie.
— A jednak był czas, że mówiliśmy sobie po imieniu.
— Czas przeszły, dokonany, a zatem nie powracający się już.
— A jednak taki przyjemny! Czy nie chciałaby pani, żeby się wrócił?
— Albo ja wiem? Ostatecznie wolałabym kuzynku, widzieć cię takim jak niegdyś, miłym, wesołym chłopcem, aniżeli...
— Jakim?
— A takim oto skrytym, pełnym tajemnic dygnitarzem przyszłości, właścicielem majątków.
— Ach, kuzyneczko, Filu! ja dla ciebie zawsze...
— Dzieci, dzieci! — zabrzmiał głos pana Ludwika.
Młodzi stanęli.
Strona:Klemens Junosza - Wnuczek i inne nowelle i obrazki.djvu/95
Ta strona została uwierzytelniona.
— 89 —