Strona:Klemens Junosza - Wyścig dystansowy.djvu/102

Ta strona została skorygowana.

Złapałam kamienia, chciałam (wskazuje na polowego) temu dziadowi łeb rozbić, ale nie doleciał.

Plajterman (do Lejbusia).

To jest niedobra awantura. My się lepiej schowajmy, żebyśmy nie byli za świadków.

Lejbuś.

Czekaj-no, czekaj. Na ucieknięcie zawsze jest czas.

Paweł (do Jacka).

Mówże-no, człowieku, jak to było. (Do polowego): Możesz odejść. Konie rozsiodłać i do stajni.

Jacek.

Wielmożny panie... stanęliśmy do wyścigu — ja miałem jechać za panem. Z miejsca dobrze poszło. Wielki Szloma zaraz wysforował się naprzód.

Plajterman.

Hörst du, Lejbuś... er zugt Wielki Szloma.

Lejbuś.

Wart ir — czekaj.

Jacek.

Wysforował się i parł a parł, okrutnie nogami przebierał. Inne panowie pozostawali. Przejechaliśmy ze trzy mile — pan woła: „stój!“ Stanęliśmy. Oglądam się — tamtych nie widać. Wielki Szloma tęgo był zgrzany, mój