więc, żeby się ożenił i żeby go młoda i energiczna żona od razu wzięła za uszy; to jeszcze będzie z niego człowiek.
Ach, zaraz za uszy!!
No, więc, jeżeli wolisz, niech go weźmie za czuprynę, zapędzi do pracy; niech mu nie pozwoli długo sypiać, jeździć na zabawy, pożyczać pieniędzy. Niech mu każe wstawać do dnia, cały dzień przepędzić na polu — stać przy robotnikach, pilnować, żeby wszystko było w porządku. Oto, czego ja chcę...
Siostruniu — duszko — takież to masz wyobrażenie o słodkich pętach miłości... wszakże sama jesteś...
Może zakochana? Nie, moja siostro, w naszych latach możnaby już nie myśleć o takich głupstwach.
Przepraszam, siostruniu — duszko. Jeżeli wola, mów o sobie. Ja ci przecież plenipotencyi nie dawałam...
Jakto! Więc ty...