Strona:Klemens Junosza - Wyścig dystansowy.djvu/27

Ta strona została skorygowana.
Sabina.

Widzicie — taka bogata, a przecież chciwa. Dawniej panny nie patrzały na krowy. Wstydziłabym się zapytać kawalera, ile ma koni fornalskich. Kocha — to dosyć.

Ewa.

Taki czas — panny są praktyczne. A jakże ojciec przyjął propozycyę?

Atanazy.

Od czasu do czasu dobrze — tak samo, jak córka... Niech się odznaczy. Ja go znam — to twardy człowiek; będzie się tego trzymał, jak pijany płotu... i prędzej Karolek zobaczy, od czasu do czasu, swoje ucho, aniżeli Andzia zostanie jego żoną. Trzeba się odznaczyć — niema rady.

Karol.

Ma stryjaszek słuszność. Trzeba się odznaczyć... bez tego ani ani...

Sabina.

Ja od razu miałam złe przeczucie. Śnił mi się doktor i aptekarz, a to oznacza zmowę.

Ewa.

Sabinko, dajże pokój, kto w sny wierzy!

Atanazy.

Ja wierzę od czasu do czasu. Dziś, na przykład, widziałem we śnie Cyganów — i co panie powiecie?.. — głodny jestem. Z łaski kocha-