Strona:Klemens Junosza - Wyścig dystansowy.djvu/29

Ta strona została skorygowana.
Sabina.

Ja to rozumiem, drogie dziecko. Ach, do czego prowadzi ta dzika emancypacya!... Odznaczeń żąda... Czy nie dość, że ją kocha?...

Ewa.

Nie trzeba narzekać, lecz działać. Karolek musi się odznaczyć, musi się ożenić z Andzią — bo, pominąwszy stronę uczuciową, małżeństwo jest kwestyą bytu. Kozie-dołki muszą być oczyszczone, Karolek ożeniony, a nasza suma utrzymana. Panie Atanazy!

Atanazy.

Jestem od czasu do czasu. Co pani rozkaże?

Ewa.

Jesteś pan rodzonym stryjem Karola i mam nadzieję, że go nie opuścisz w kłopocie...

Atanazy.

A, nie. Na cóż miałbym go opuszczać?

Ewa.

Musimy więc odbyć radę familijną.

Atanazy.

Jakto? tak stante pede, zaraz?

Ewa.

Naturalnie.

Sabina.

O, tak — zaraz — natychmiast. Tu idzie o szczęście dwóch serc młodych, dwóch dusz, dążących do harmonijnego...