Strona:Klemens Junosza - Wyścig dystansowy.djvu/31

Ta strona została skorygowana.

myślnie, a to dlatego: 1-mo, że dam się na takie stanowiska nie powołuje; 2-o, że Karol w sprawie własnej przewodniczyć nie może. Posiedzenie otwarte: mamy radzić, czem się Karolek ma odznaczyć, a panny Ewy nawiasowo zapytuję, jaka będzie zupa?

Sabina (n. s.).

Żarłoczny dziad i opój bezwstydny!

Ewa.

Zupa z powideł na zimno, z lodem.

Atanazy (zrywając się z krzesła).

Jak żyję, nie widziałem takiej rady familijnej... niechby chociaż barszcz od czasu do czasu.

Sabina.

Zrobimy dla pana co innego.

Atanazy.

Przepraszam, jeżeli obraziłem, — ale jesteśmy poniekąd w gronie familijnem, więc nieco otwartości nie zawadzi. Ja sobie powtarzam nieraz, że kto taką potrawę wymyślił, powinien był, od czasu do czasu, z piekła nie wyjrzeć... Ale zaczynamy. Panna Sabina ma głos.

Sabina.

Cóż mi z tego, kiedy nie mogę wpaść na pomysł. Niechby napisał jakie dzieło.

Ewa.

O tem niema co mówić — jest zbyt młody.