Strona:Klemens Junosza - Wyścig dystansowy.djvu/49

Ta strona została skorygowana.
Jacek.

No to co?

Katarzyna.

To będzie źle... Niby jako dziedzic opisany jest żydom, a żydy zawzięte, że niby mogą dziedzica z Kozich-dołków wyprawować; a jak go wyprawują, to pójdzie sobie chudziaczek we świat, razem z ciotkami... I niechby sobie szedł, skoro innego sposobu niema, ale nasze zagonki przepadną.

Jacek (gwałtownie).

Nie przepadną! wygra... moja w tem głowa! Choćbym miał pieprzu szkapie dać, to dam, a zagonki nasze...

Katarzyna.

Panna Sabina powiadała, że cała nadzieja w onym koniu, co go dziedzicowi stryjaszek podarował, jako że ma być jakiś osobliwy... pół jangielski! Ja nie rozumiem, mój Jacusiu, jakto pół jangielski?

Jacek.

To nie na kobiecką głowę takie rozumienie.

Katarzyna.

Kobiecka głowa ma swój rozum.

Jacek.

A juści ma — ale do czego inszego, nie do koni; a kiej chcesz wiedzieć, to ci powiem. Jak koń cały jangielski, to het wszystko ma jan-