Strona:Klemens Junosza - Wyścig dystansowy.djvu/59

Ta strona została skorygowana.
Plajterman.

Żydy... żydy... Co ty tak gębę rozpuściłeś, chamie jakiś!... my jesteśmy kupcy. Ty w swojem życiu nie widziałeś tyle pieniędzy, co my w jedną godzinę przehandlujemy.

Jacek.

Wynoście się stąd zaraz!

Lejbuś.

Jaki pyszny!

Berek.

Widział kto takiego chama!

Jacek (chwyta za szpicrutę, leżącą na ziemi).

Dam ja ci tu chama, ty cyganie!

Uszer (chwyta go za rękę).

Jacku, tak nie można — to nie jest żaden interes... ty bądź spokojny. Od takich kupców można co zyskać.

Jacek.

A juści, zyska kto od nich?

Uszer.

Ja ciebie proszę, Jacek... idź do stajni.

Jacek.

Dla was tylko to robię; ale na drugi raz, jak mnie taki nazwie chamem...

Uszer.

To pójdziesz drugi raz do stajni. Co masz sobie żałować?

(Jacek wychodzi).