Strona:Klemens Junosza - Wyścig dystansowy.djvu/95

Ta strona została skorygowana.
Uszer.

Wielki kurz.

Wszyscy (rozczarowani).

Kurz! Cóż tam kurz?

Uszer.

Jakto co? Kurz to jest kurz, a we środku w kurzu jest koń, a na koniu jest pan.

Sabina.

Jeździec... O Boże! czy też to on!

Paweł.

Naprawdę jeździec.

Atanazy.

Widzę Wielkiego Szlema. Ten sam, od czasu do czasu, ten sam. Sadzi, słowo daję, sadzi jak sarna! Niech go nie znam!

Ewa.

Naprawdę Karol?

Atanazy.

Od czasu do czasu, naturalnie! Dzielny chłopak! — Posłuchał rady stryja, bo ja mówiłem od czasu do czasu: Karolku, nie słuchaj żadnych teoryi. Ostrogi z miejsca, i, od czasu do czasu, jak wicher... zmęczysz konia szalenie, ale coś zyskał od razu, tego ci już sam dyabeł nieodbierze.

SCENA V.
Ciż — Lejbuś.
Lejbuś (wbiega zdyszany).

Proszę państwa, czy ten pan, co będzie drugi, dostanie jaką nagrodę?