Strona:Klemens Junosza - Wybór pism Tom VII.djvu/106

Ta strona została skorygowana.

— Powiada, że polak; nazwisko wszakże nie polskie. Podobno dziadek, czy pradziadek jego przywędrował tu z Saksonii i osiadł; nieboszczka zaś pani Kintz, bo wdowcem jest ten jegomość, była, jak mówią, rodem z Francyi.
— No, ale panna rozsądna, wykształcona?
— O tak! Co do wykształcenia, mówi wszystkiemi językami europejskiemi i gra prześlicznie, chociaż przyznam ci się, że ja i jej gry słuchać nie mogę.
— Dlaczego?
— Działa mi na nerwy. Zdaje się, że całe piekło szaleje w tych, akordach, które ona wydobywa.
— Intrygujesz mnie, Stasiu; przyjadę więc w niedzielę, choćby dla poznania tej rudej dyabliczki, która ci tak na nerwy działa.
— Strzeż się jednak... dyabliczki niebezpieczne bywają.