Pierwszą osobą, która w niedzielę zajechała przed dwór w Zielonce, był pan Onufry.
Przyjechał jeszcze za dnia, na swoim wózku węgierskim, ubrany w długi szlafrok płócienny od kurzu, w kapeluszu z szerokiemi skrzydłami.
— Zdaje mi się, że jestem pierwszy — rzekł do Stanisława, który wybiegł na ganek, aby gościa powitać. — Pierwszy albo primus; takim właśnie bywałem zamłodu, zwłaszcza w szkołach, gdziem ostatnią ławkę miał w dzierżawie wieczystej. Jak się ty miewasz, panie Stanisławie? jak się miewa twoja śliczna siostrzyczka, pulcherrima puella. Co znaczy: karmelek dziewczynka! Oj, żeby nie szósty krzyżyk na karku i reumatyzm w kościach... Bo trzeba ci wiedzieć, mój Stasiu, przepraszam, że cię tak familiarnie nazywam, ale i ja zamłodu nie byłem szpetnym chłopcem, czego ślady zapewne widzisz. Ale to już uważasz praeteritum plusquam perfectum. Co znaczy po polsku: był to obraz, ale oblazł.